MMEE 0129.02.08.2004 r. godz. 22:15 – 24:00


el elita

#MMEE – Jingiel główny
*Najbliższy czas możecie spędzić odpoczywając pod wpływem kosmicznych dźwięków. Warunkiem jest to, że zostaniecie przy radioodbiornikach. Dobry wieczór Przed mikrofonem Piotr Lenart.
#Good evening
*Bardzo wiele nagrań elektronicznych podczas słuchani nasuwa kosmiczne skojarzenia, wyobrażenia kosmicznych krajobrazów… Chociażby takich jak opisane w bajce „Dwa Potwory” Stanisława Lema: „Dawno temu, wśród czarnego bezdroża, na biegunie galaktycznym, w samotnej wyspie gwiezdnej, był układ poszóstny; pięć jego słońc krążyło samotnie, ostatnie zaś miało planetę ze skał ogniowych, z niebem jaspisowym, a na planecie rosło w potęgę państwo Argensów, czyli Srebrzystych.
Wśród gór czarnych, na równinach białych, stały ich miasta Ilidar, Bizmalia, Sinalost, lecz najwspanialsza była stolica Srebrzystych, Eterna, w dzień jak lodowiec niebieski, w nocy jak gwiazda wypukła. Od meteorów chroniły ją mury wiszące i pełno stało w niej chryzoprazowych budowli, jasnych jak złoto, turmalinowych i odlewanych z morionu, więc czarniejszych od próżni. Najpiękniejszy był jednak pałac monarchów argenckich, podług ujemnej architektury wzniesiony, gdyż budow­niczowie nie chcieli stawiać granic ani wzrokowi, ani myśli, i była to budowla urojona, matematyczna, bez stropów, dachów czy ścian. Panował z niej ród Energów nad całą planetą.”
#el elita
*Skojarzenia kosmiczne nasuwa na pewno nagranie Oxygene Part V Jeana Michela Jarre’a.
>Oxygene Part V – Jean Michel Jarre (10:26)

Polskie nowości

#Polskie nowości
*Ciszę się bardzo, kolejny raz mogę „poczęstować” Was najświeższymi dźwiękami kolejnego polskiego „Berlińczyka”. Będzie to spora ale jakże smakowita porcja soczystych barw i gęstych sekwencji – słowem esencja tego co określamy nową „szkołą berlińską”.
Osobie na stronie: zetorki.webpark.pl/elmuzyka napisał: „Od wielu lat moim hobby jest muzyka elektroniczna. Chciałbym zachęcić wszystkich internautów do słuchania tego gatunku muzyki, która nie kończy się na takich twórcach jak J. M. Jarre czy Vangelis. Jest ogromna ilość kompozytorów znanych i zaczynających karierę, o których przeczytacie na tej stronie. Od niedawna próbuję swoich sił w tworzeniu muzyki elektronicznej. Jest to wspaniałe hobby, które pozwala mi oderwać się od rzeczywistości. Nagrałem cztery płyty: „around”, „Kosmos, pustka i ja”, „Soundwich” oraz „Sounds Like Pictures”.” No i tu należy się uzupełnienie Tomasz Zawadziński – bo o nim mowa – nagrał także płytę Ex civitate Copernici ad astra wraz ze Sławomirem Jędraszkiem oraz najnowszą Follow Me. Teraz ponad 30 minutowy fragment audycji dla Tomka Zawdzińskiego – wysłuchacie dwóch nagrań: If You Feel… oraz If You Want… z najnowszego krążka.
>If You Feel… – Tomasz Zawadziński (17:58)
*”Moja najnowsza płyta jest zaproszeniem do zatopienia się w muzyce. Chciałbym, żeby każdy słuchając tej muzyki (70 minut) mógł zapomnieć o otaczającym go świecie. Płyta utrzymana jest w jednolitym klimacie, który sprzyja pogrążaniu się w marzeniach, wzmacnia proces fantazjowania i uodparnia psychikę na problemy życia codziennego. CD wydany jest (moim zdaniem) bardzo estetycznie. Występuję tu pod pseudonimem ZeTor. No cóż, tak nazywają mnie koledzy. Zapraszam do słuchania!” – tak rekomenduje autor. Do 23 utwór If You Want…
>If You Want… – Tomasz Zawadziński (15:22)

NIC – nowości, informacje ciekawostki

*Minęła godzina 23. W Radiu Plus słuchacie Magazynu Muzyki Elektronicznej ELMANIA.
#NIC
*Oto słowa Vangelisa o muzyce elektronicznej:
„Ten kto zajmuje się muzyką elektroniczną musi się sam umacniać w swej twórczości, wznieść się ponad maszynę. Nie powinien dać się opanować przez sprzęt elektroniczny. Człowiek jest dyrygentem wszystkich tych wydarzeń i bazując na swych doświadczeniach jest lepszy niż maszyna.”
#plum
*Grupę Rogue Element, formacja – klon Tangerine Dream tworzą Brytyjczycy: Jerome Ramsey & Brendan Pollard. Muzycy ci wystąpią 11 września br. na imprezie z okazji 12,5 lecia Festiwalu Alfa Centauri (wraz z Axess/Maxess i Erikiem Norlanderem).
Strona zespołu : www.rogue-element.uk.com
#plum
*Na koniec sierpnia przewidziane jest ukazanie się „Fever Dreams” – nowej płyty Steve Roacha. Wydawnictwo to opóźniło się o miesiąc ale w tym czasie ukaże się jeszcze jeden krążek „Mantram” – Roacha, Metcalfa i Seeliga.

Urodzeni wśród gwiazd

#Urodzeni wśród gwiazd.
*W tej części programu muzyka Marka Bilińskiego wraz z fragmentami rozmowy z kompozytorem, jaką przeprowadził Roman Wojciechowski, przytoczonej za 10 numerem Bajtka z roku 1987.
„RW – Na estradzie występuje muzyk otoczony masą różnych instrumentów elektronicznych. Najpierw stroi to wszystko godzinę, a im więcej sprzętu i im bardziej skomplikowane przygotowania – tym większy szacunek publiczności. Później występuje w słuchawkach na uszach i… nie bardzo wiadomo, co gra on, a co grają jego instrumenty.
MB – Wszystko jest dziełem muzyka i zależy od jego woli. Przecież to on zaprogramował te urządzenia, dobrał barwę dźwięków, tempo, czas utworu. On utwór skomponował, a elektroniczna technika tylko pomogła go wykonać.”
Brzmi Początek Światła.
>Początek Światła – Marek Biliński (8:10)
*”RW – Komponował (Pan) przesuwając potencjometry i naciskając przyciski?
MB – Tak się może wydawać na pierwszy rzut oka. W teledysku „Ucieczka z tropiku” bawię się joystickiem i suwakami. Wystarczy jeden ruch ręką i… przeciwnik wylatuje w powietrze. A wszystko załatwia wszechmocny komputer. Na taśmie video zmuszam komputer do wszystkiego. Szkoda tylko, że w rzeczywistości w żaden sposób nie udaje się go zmusić do komponowania…”
A teraz już Ucieczka z Tropiku.
>Ucieczka z Tropiku – Marek Biliński (3:57)
„RW – W takim razie do czego (komputer) jest potrzebny? Do szpanowania na estradzie?
MB – Przede wszystkim wyjaśnijmy podstawową kwestię: tworzę muzykę, którą potocznie nazywa się elektroniczną, ale wcale nie używam do tego komputera personalnego, czy nawet typowego profesjonalnego. W swoim elektronicznym instrumentarium najczęściej posługuję się sekwencerem QX1 firmy Yamaha. Jest to komputer przystosowany do zabiegów kompozycyjnych. Każdą sekwencję czy też każdy pomysł kompozytorski zamiast zapisywać na taśmie magnetofonowej, wprowadzam do pamięci sekwencera. Wszystko to zapisuje on w formie informacji, w które w każdej chwili mogę ingerować – w odróżnieniu od posługiwania się taśmą magnetofonową. Mówiąc najprościej: mogę jakiś fragment utworu wydłużyć lub skrócić ewentualnie usunąć. W pracy kompozytorskiej jest to duża pomoc, mogę poszczególne frazy rozbudowywać, upraszczać lub w zależności od potrzeby w odpowiednim fragmencie utworu powielać. Wszystko bez nagrywania na taśmę. Ma to duże znaczenie w komponowaniu muzyki filmowej, gdzie bardzo ważna jest synchronizacja obrazu z dźwiękiem. Sekwencer może minimalnie zwolnić lub przyspieszyć tempo podkładu muzycznego dostosowanego do długości sceny.”
Przypominam, że wywiad przeprowadzono w 1987 roku. A teraz Kosmiczne Opowiadania.
>Kosmiczne Opowiadania – Marek Biliński (4:47)
„RW – Wystarczy więc wydać odpowiednie polecenia i… maszynka sama pracuje. Wygodnictwo!
MB – I nie widzę w tym nic zdrożnego. Po to kupiłem sprzęt, żeby mi ułatwiał pracę. Przecież musiałbym wziąć gumkę i ołówek oraz przepisywać rękopis, robić repetycje. Maszyna nie wyręcza mnie w myśleniu, tylko pomaga w mechanicznych czynnościach. Komponując utwór i tak piszę partyturę – tego nie da się uniknąć. Nawet, gdybym używał specjalnego programu – powiedzmy edytora nut – na ekranie monitora powstałby klasyczny zapis nutowy.
Komponowałem, zanim techniki komputerowe stały się tak modne w muzyce. Mam wyższe wykształcenie muzyczne – kończyłem Wydział Instrumentalny Akademii Muzycznej w Poznaniu. Gram na fortepianie, kontrabasie i klarnecie, znam zasady gry na perkusji. Umiejętność gry na tych instrumentach pozwala mi wczuć się w rolę muzyków. Sekwencer może posługiwać się ośmioma instrumentami i oprócz wspomnianych zabiegów kompozytorskich – może pełnić podczas koncertu rolę dyrygenta moich elektronicznych muzyków. Gdy on prowadzi wszystkie moje instrumenty, ja mogę zająć się tylko improwizacją.”
To teraz jeno z moich najbardziej ulubionych nagrań Bilińskiego: Dom w Dolinie Mgieł.
>Dom w Dolinie Mgieł – Marek Biliński (3:42)
„MB -…Sekwencer jest szalenie zdolnym i zdyscyplinowanym muzykiem – mówiąc żartobliwie – albo bardzo pracowitym kopistą.
RW – Skoro jest taki zdolny, to może w przyszłości nauczy się komponować? Zwolennicy sztucznej inteligencji wierzą, że maszyny osiągną taki poziom sprawności, iż będą mogły samodzielnie wykonywać nawet złożone operacje logiczne.
MB – Złożone operacje logiczne tak, ale nie złożone operacje myślenia abstrakcyjnego a przecież każda sztuka jest abstrakcją.”
Kolejne 3 minuty to Wolne Loty.
>Wolne Loty – Marek Biliński (3:30)
„RW – Mówi pan to jako kompozytor, aby nie podważać swojej roli. A może w przyszłości będzie możliwe wydanie polecenia, aby komputer skomponował utwór muzyczny.
MB – Dobrze, puśćmy wodze fantazji. Wyobraźmy sobie takie zadanie: skomponować utwór w stylu Debussy’ego lub Ravela, o długości pięciu minut. I co dalej? Wpisanie w taki program wymogów stylu, czyli harmonii, instrumentacji, rytmiki i tak dalej spowodowałoby, że praktycznie trzeba byłoby taki utwór skomponować i… przenieść na język programu, na którym dany komputer pracuje. Poza tym, tak jak na dłoni linie papilarne są niepowtarzalne, tak osobowość każdego twórcy jest inna. Tych subtelnych różnic nawet najinteligentniejszy komputer nie jest w stanie wychwycić. Uważam, że technika komputerowa w muzyce może doskonale pełnić funkcje pomocnicze np. tworzyć nowe barwy, rozwijać inwencję, ze względu na swoją pamięć cyfrową, ułatwi stworzenie świetnej biblioteki pomysłów. To wszystko, a reszta zależy od talentu artysty. Warto, aby o tym pamiętali młodzi pasjonaci komputerów i informatyki.”
I do końca spotkania z muzyką Marka Bilińskiego zostały 2 nagrania: Porachunki z Bliźniakami i Po Drugiej Stronie Świata.
>Porachunki z Bliźniakami – Marek Biliński (4:52)
>Po Drugiej Stronie Świata – Marek Biliński (6:50)

Muzyka z prądem

#Muzyka z prądem
>Love, In Itself – Depeche Mode (4:30)
>Now! – Sandra (3:59)
>Dragonfly – A-Ha (3:19)
>Tea Time – Physical Love (6:06)
*Znowu muzyka elektroniczna doprowadziła nas na skraj nowego dnia. Oznacza to jedno: czas na koniec dzisiejszego wydania Elmanii. Pozostało powiedzieć już tylko dobranoc i do usłyszenia za tydzień. Kłania się Piotr Lenart.
#MMEE – end

c) Magazyn Muzyki Elektronicznej Elmania (sierpień 2004 r.)