CI


„..bez elektroniki, maszyn, mediów nasze życie w obecnym świecie skazane byłoby na katastrofalne zmiany..”

– Co się kryje pod nazwa CI
X: Clinical Implants. W tej nazwie miała być zawarta nasza ironia i konstruktywna przewrotność w sposobie widzenia otaczającej nas rzeczywistości. Ludzie są naturalnie leniwi a ignorancja jest ich naturalną, zdrową cechą, więc wielu z nich skraca tę nazwę do Clinical nie wiedząc, że to nie nasza muzyka jest kliniczna ale kliniczne jest to co nas otacza czyli cała ta człowiecza technologia, przez którą patrzymy na świat. Co gorsza, paradoksalnie i na przekór wszystkim ekologom twierdzę, że bez elektroniki, maszyn, mediów nasze życie w obecnym świecie skazane byłoby na katastrofalne zmiany. Kiedyś człowiek miał kilka, kilkanaście potrzeb łącznie z fizjologicznymi. Dziś do „prawidłowego” funkcjonowania potrzebujemy prądu, kanalizacji, ogrzewania, technologii spożywczej, rafinerii naftowych, metabolizmu bakterii, kopalni uranu, broni biologicznej, klonowania, lotów w kosmos, konstytucji, aparatu inwigilacji, telewizji kablowej, telefonów komórkowych, internetu, karabinów, radia, gazet, sztucznych ogni, biletów miesięcznych, protez piersi, i tak dalej i tak dalej i tak dalej można by wymieniać przez parę dobrych dni jeśli nie dłużej…

– Kto tworzy w CI?
X: Oficjalnie dwóch ludzi – Xyster i Joker. Pierwszy jest obsesyjnie pochłonięty koncepcjami twórczymi, drugi natomiast jest korygującym, kontrolującym i subiektywnie krytycznym jak sumienie odbiorcą poczynań pierwszego a co najważniejsze wspiera go (ostatnio coraz ciężej mu to przychodzi) w działaniach promocyjnych i produkcyjnych. W zeszłym roku Xyster pracował dużo z innym muzykiem – Syndromem. XysterBardzo zdolna osoba ale praktycznie pozbawiona potrzebnego sprzętu. Jego wiele pomysłów poraża odkrywczym wydostawaniem się poza schematy i spojrzeniem na muzykę jakby od środka. Indywidualista Syndrom porzucił w październiku 1999 roku Clinical Implants i obecnie realizuje się w kulturze rówieśniczego pokolenia – czyli osiedlowym hiphopie – moim zdaniem znacznie cofając się w rozwoju muzycznym. Nieoficjalnie, każdy kto chce z nami coś robić jest mile widziany w Clinical Implants pod warunkiem, że będzie twórczy i otwarty na zniszczenie jego pomysłów w nieprzewidywalną formę. Poza tym niech spadają wszyscy Ci, którzy sobie myślą, że będziemy promować i produkować wyłącznie tylko ich pomysły. Takim ludziom proponujemy skorzystanie z konkurencyjnego „profesjonalnego studia nagraniowego” od 3000 pnl wzwyż za odwalenie chałtury. Dziś mogę powiedzieć, że z Clinical Implants śpiewa Anka Plak, wokalistka metalowego Lux in Tenebris oraz wokalista i gitarzysta Łukasz Stępień. Zaczął remiksować także kilka Twoich (mowa o el_visie) pomysłów i może coś z tego będzie konkretnego. Na „stole masteringowym” „leży” nasz jeden kawałek u innego muzyka i autora tekstów, którego imienia i nazwiska nie mogę w tej chwili zdradzić.

– Dlaczego robicie muzykę opartą o technologię el?
X: Ponieważ daje to człowiekowi pozornie doskonałą kontrolę nad dźwiękami spoza technologii el. Krytycy twierdzą, że muzykę komputerową tworzą ludzie, którzy mają bogatą wyobraźnię i pomysły realizatorskie ale nie umieją grać na żadnych instrumentach. Uważam, że tak do końca nie jest. Po prostu elektronika w moim rozumieniu to przede wszystkim zastąpienie całej masy niepotrzebnych pudeł w coś co ma wielkość obudowy od komputera. Elektronika to wygoda. Dziś w każdym studio nagraniowym, końcowy efekt w postaci płyty CD jest obrabiany przez urządzenia elektroniczne, więc przestałem dzielić muzykę na elektroniczną i nielektroniczną. Wiem, że jako elektroniczną masz na myśli muzykę generowaną wyłącznie przez syntezatory, ale postrzegam tę klasyfikację w innych ramach. Tylko te nagrania, które zostały zrealizowane na żywo od początku do końca i na instrumentach rzeczywiście akustycznych a w końcowej fazie obróbki nie zostały pocięte i wzbogacone – nie podpadają pod ten gatunek. Reszta to jeden wielki mix, lepszy czy gorszy ale elektronicznie zanotowany i poprawiony w procesie elektronicznego masteringu.

– Dlaczego obracacie się w takiej stylistyce muzycznej?
X: Kochamy to i lubimy. W ogóle chyba Twoje pytanie powinno brzmieć: „dlaczego w ogóle zajmujecie się muzyką?”. No cóż odpowiem za siebie, bo Joker coraz mniej się zajmuje muzyką, spędzając swój czas na metabolizmie i rzeczach pozornie ważnych jak kolejna niesamowicie potrzebna reinstalacja jeszcze nowszego i jeszcze gorszego Windowsa czy ściąganie coraz to nowszego oprogramowania do karty TV. Chyba większość ludzi ma w życiu jakiś cel. Większy lub mniejszy. Ci co go nie mają też są szczęśliwi. Można pracować i pomagać innym, można wymyślać teorie które służą ludzkości lub ją wzbogacają kulturowo. Umierając nie chcę mieć świadomości, że jedyne co po mnie zostało to hałda wydalin i trudnych do zutylizowania śmieci. Muzyka jest materią dość mało wymierną i trudną do uchwycenia, bo istnieje tylko podczas jej wykonywania czy odtwarzania. Jej formy zapisu same w sobie są niczym wyrazistym i w gruncie rzeczy są to niestrawne akustycznie pliki komputerowe lub ciągi optycznych zer i jedynek. Muzyka to kwestia wyobraźni – a my chyba jesteśmy marzycielami i tworzymy coś co może wpływać na wyobraźnię innych. To co w niej zobaczą zależy od ich bagażu doświadczeń i aktualnych swoistych, subiektywnych przeżyć.

– Jak byście określili swoją muzykę?
X: Poszukująca elektronika z elementami rocka, popu, etno, techno, industrialu. Rzeczywista elektronika. Muzyka niełatwa ale ciekawa.

– W jakich kierunkach chcecie podążać?
X: Muzycznie chciałbym rozwinąć kilka projektów. Przede wszystkim myślę między innymi o płycie czysto ambientowo-noiseowej z prawdziwymi elementami industrialu, bo tego jeszcze w pełnym, godzinnym wymiarze nie zrealizowałem. O takiej płycie, którą albo wysłuchasz całą od początku do końca albo wcale. Poza tym szukam nowej formuły do kilku ostrych numerów, które wywalą słuchacza z butów prosto w kosmos. Piosenki i muzyka pozornie bez melodii, w którą koniecznie trzeba się wsłuchać i do której koniecznie należy wyostrzyć zmysły. CI w studiu Radia CentrumI nie zamierzam robić muzyki tylko po to aby coś robić i po to aby się to komuś podobało ponieważ moim zdaniem jest to głupie z punktu widzenia sztuki a bezmyślne bezmózgowe słowa krytyki miały by niszczyć moje chęci. Trzeba robić to co samemu uważa się za dobre. Na pewno spodoba się to jakimś ludziom, być może w jakimś stopniu podobnym do mnie lub tym, którzy poszukują. Uważam, że nawet w muzyce tanecznej można sporo zdziałać, chociaż trudniej się będzie przebić przez głupotę i miałkość promowanej pop-kultury. I co najważniejsze nie należy zważać na krytyków muzycznych oraz tych co niby znają się na niej. Słyszałem już tak subiektywne i przeciwstawne oceny. Czasami mam ochotę założyć gazetę, w której krytykować będzie się nie sztukę ale jej recenzje. Moim zdaniem bardzo mało ludzi po 30 tym roku życia, ba nawet po 20-tym, rozwija się dalej a ich gusty pozornie szerokie i otwarte stają się coraz bardziej skostniałe, zachowawcze i banalne niż te, które mieli w wieku 5 lat. Dlatego jeśli czytam gazety muzyczne to raczej po to aby dowiedzieć się co nowego a recenzje dają mi więcej do powiedzenia na temat ich autorów niż opisywanej przez nich muzyki. Poza tym gazety te są wypełnione reklamami, więc na pewno wiele rzeczy zachwalanych jest na wyrost po to tylko aby zwiększyć ich sprzedaż i vice versa.

– Czym się zajmujecie obecnie?
X: Egzystencjonalizmem, dekadenctwem, biadoloniem, przechorowywaniem, głupimi rozmowami telefonicznymi, dyskutowaniem na temat wyższości drogich telefonów komórkowych nad formatem zapisu mp3, nieporadnym poszukiwaniem sponsora na produkcję płyty. Poszukujemy i nadal będziemy poszukiwać i co najśmieszniejsze nigdy nie znajdziemy tego czegoś (poza sponsorem) bo wtedy będziemy skończeni. Współpracujemy z nowymi wokalistami i innymi muzykami. Szukamy producentów i managera, który by zajął się tym wszystkim co tylko przeszkadza w procesie twórczym. Produkujemy też dema innym ludziom, którzy mają ciekawe pomysły i dość cierpliwości do tego jak przetwarzamy te pomysły w gotowe produkcje muzyczne.

– Plany na przyszłość, wasze marzenia….
X: Wydać w końcu pierwszą, poważnie dystrybuowaną płytę. Do tego potrzebujemy o wiele więcej pieniędzy niż obecnie mamy. Poza tym dalsze poszukiwania i rozwój. Nakręcenie jakiegoś clipu i filmu. Marzeniem jest to aby przynajmniej jedna ludzka istota na Ziemi przeżyła choćby jedną, unikalną chwilę poruszenia pod wpływem naszej muzyki, taką chwilę, która spowoduje, że nie będzie to dokładnie już ten sam człowiek co przedtem. No i może jeszcze jedno inne, prymitywne marzenie jest takie aby mieć pełny komfort pracy – to znaczy – umieć znaleźć czas i pieniądze na spokojne, pozbawione pośpiechu i rywalizacji postępy twórcze.

Copyright el_vis (styczeń 2000 r.)